Pod koniec lipca 2015 roku rozpoczęłam samotną, rowerową wyprawę z północy na południe Norwegii. Podczas przygotowań do podróży, w czasie jej realizacji, a także po jej zakończeniu, narodziło się mnóstwo pytań związanych z samotnym, kobiecym podróżowaniem. Zadawałam je sobie sama, pytali mnie o to znajomi albo osoby spotkane po drodze. Postanowiłam zebrać je w całość.
- Samotne noce pod namiotem. Ale przecież ja ze strachu nie zasnę!
To
była moja największa obawa przed wyjazdem. Zacznijmy od tego, że
mój rower z sakwami - małymi przednimi na jedzenie z Polski (które
ważyło 10 kg), dużymi na ciuchy i inne turystyczne gadżety, do
tego namiotem, torbą na kierownicę, wodą ważył łącznie 50 kg.
Jeszcze parę kilogramów, a zrównalibyśmy się wagowo. Po
przejechaniu ok. 100 km dziennie z takim ciężarem, często w
deszczu i pod górę, byłam tak padnięta, że po rozłożeniu
namiotu ani przez sekundę nie myślałam o tym, że przyjdzie do
mnie Wielki Dziki Wiking z Siekierą i mnie zabije. Po prostu nie
miałam na to siły!
- Ale to Ci nie będzie nudno, tak samej przez miesiąc?!
NIE!
Nie nudziłam się ze sobą ani przez chwilę. Ciągle było coś do
zrobienia, a to przy rowerze, a to przygotowanie jedzenia, a to
nawigowanie, a to pogadanie z ludźmi napotkanymi po drodze. A poza
tym, ja odpoczywałam w tej ciszy. Mimo, że jestem raczej z tych
towarzyskich, stadnych osobników, to uwielbiam czasem mieć spokój
i odpocząć od ludzi.
- No ale nie boisz się, ze Cię będą zaczepiać jacyś ”dziwni ludzie”?
To
zacznijmy od tego, ze ja lubię dziwnych ludzi :) Rzeczywiście,
podczas samotnej podróży zaczepiało mnie o wiele więcej osób niż
podczas podróży we dwójkę. Myślę, że wynika to z tego, że
ludziom łatwiej i śmielej jest zagadać do jednej osoby niż do
dwóch czy większej grupy. Zresztą samotnie podróżujące kobitki
jeszcze ciągle zwracają uwagę i mam wrażenie, że pod wieloma
względami jest nam nawet łatwiej niż mężczyznom! Wzbudzamy wśród
ludzi większe zaufanie. Często mi się zdarzało, ze napotkane w
trasie kobiety oferowały mi pomoc, a to nocleg, prysznic czy kawę.
Ciekawe czy mężczyźni również mogliby liczyć na taką
uprzejmość?
- A jak cos Ci się stanie? To nikt Ci przecież nie pomoże, bo będziesz sama.
A
mało to razy komuś coś się działo na ulicy w biały dzień i
nikt mu nie pomógł? Jasne, jest to ryzyko, zwłaszcza na takim
odludziu jakim jest północna część Norwegii. Jednak, przy
zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa jak ubezpieczenie,
jazda w kasku, odblaski, lampki etc., zmniejszamy to ryzyko. Wierzcie
na słowo, każdego dnia dojeżdżając do pracy rowerem mam o wiele
więcej niebezpiecznych sytuacji w mieście, niż w takiej długiej
trasie.
- I ostatnie humorystyczne stwierdzenie, które padało z ust płci przeciwnej – Gdybyś była moja dziewczyną, to bym Cię nie puścił na taki wyjazd!
I
pewnie dlatego nie jesteś moim chłopakiem :)
Oczywiście,
doceniam troskę o swoje bezpieczeństwo, jednak pamiętajmy, że
Norwegia jest jednym z najbezpieczniejszych krajów Europy. Nie
zdecydowałabym się na samotną podróż w każde miejsce na ziemi,
choć wiem, że jest wiele tak odważnych rowerzystek. Przykładowo
do Indii sama bym się nie wybrała. Zresztą zupełnie nie ciągnie
mnie w tamte okolice, moje kierunki to zdecydowanie Północ.
Dziewczyny, a czy Wy odbyłyście kiedyś samotną podróż? Czego najbardziej się obawiałyście planując swój wyjazd? Panowie, a Wy puścilibyście swoje Kobiety na samotną wyprawę?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz